Greta Minde





Minęła ratusz, ponad sklepieniami którego znów przeświecało niebo, tak wspaniale czerwone jak owego wieczoru, kiedy to Valtin wyniósł ją po schodach na zewnątrz i uratował od
niechybnej śmierci. Uratował? Ach, że też nie zaduszono, nie stratowano jej wówczas. Czuła, że dusi się w tym momencie.
Opanowała się jednak i szła dalej w głąb miasta, aż zatrzymała się przed domem Mindów. Nie było tu niczego, co by ją mogło powstrzymać lub zaskoczyć.
Wszystko wyglądało jak dawniej: nisze, w których siadywała na kamieniach rozmawiając z Valtinem na długo, długo przedtem, zanim Truda sprowadziła się do tego domu, a na górze
okienko, teraz otwarte, aby wpuścić do środka świeże powietrze wieczorne, które było jej oknem. Tam siedziała snując wiele cudownych marzeń.
Ale przecież nie
o tym, co ją spotkało!
W tym momencie otworzyły się drzwi domu i trzy może czteroletni chłopczyk podbiegł do miejsca, gdzie stała Greta.
Dobrze wiedziała, kto to był, i chciała go wziąć za rękę, ale wyrwał się i wylękniony śmignął do jednego z sąsiednich domów.
„Dobrze się zaczyna" — powiedziała do siebie i przeszła przez ulicę ku domowi, którego drzwi były rozwarte na oścież.
W sieni, mimo że już się ściemniało, było wszystko wyraźnie widać: pod ścianami stały brązowe szafy, z drugiej zaś strony jasne, zniknęły tylko jaskółcze gniazda
przyklejone kiedyś po obu bokach belki stropowej. Pozostały po nich jeszcze ślady. To przestraszyło ją bardziej niż wszystko inne.
„Jaskółki nie czują się tu dobrze — powiedziała sobie — ten dom przestał być gościnny". Po czym zapukała i weszła do środka.
Jej oczy mimo woli prześlizgnęły się po ścianach, na których brakowało kilku rodzinnych portretów wiszących tu dawniej, również portretu jej matki; ale wielki stół z drzewa
orzechowego stał na dawnym miejscu, a przy jego węższym boku, z głową odrzuconą do tyłu i wyciągniętymi nogami siedział Gerdt i coś czytał.
Wyglądało to na jakieś akta, których przeglądanie należało do jego obowiązków jako rajcy miejskiego.


<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 Nastepna>>





Polecamy inne nasze strony: